Przez kolejne dni James Potter był w szampańskim nastroju. Sam fakt, że
Lilyanne go kocha wprawiała go w istne wariacje. Nic nie było w stanie
go zdenerwować lub choćby wyprowadzić z równowagi. Ale kiedy spytał się
czy dziewczyna się z nim umówi, ta szybko odmówiła i powiedziała, żeby
nie psuł między nimi tego, co już uzyskali. To jednak nie zraziło
Jamesa. Wręcz przeciwnie, wpadł na nowy pomysł na, jego zdaniem, świetny
kawał.
-
Masz te ciuchy? - spytał James Syriusza, siedząc w dormitorium. Byli
sami, nie licząc Petera, który cierpliwie, już od dwudziestu minut
szukał swojej torby.
- Mam - odpowiedział Black i wyjął reklamówkę, wypełnioną kilkoma damskimi ubraniami.
- A włos? - spytał ponownie Potter.
- Też. - Skinął głową Łapa i wyjął mały flakonik z ciemnym włosem. - Jesteś pewny, że w tym czasie nie natkniemy się na Megan?
-
W stu procentach! Słyszałem, jak Meg rozmawiała ze Slughornem, że
przyjdzie dzisiaj do niego po lekcjach, żeby uwarzyć jakiś zaległy
eliksir. - Syriusz uśmiechnął się do siebie. Już nie mógł się doczekać
reakcji dziewczyn, kiedy dowiedzą się co tym razem wykombinowali.
-
Nie ma na co czekać! - powiedział James i wziął od Syriusza buteleczkę z
włosem. Otworzył ją i delikatnie wyjął kosmyk. - Jesteś pewny, że to
włos Megan? - spytał, dokładnie oglądając zdobycz.
- Tak, był na jej bluzce, którą miała na sobie...
- Dobra... Podaj mi kociołek, leży na stoliku - szepnął James, z huncwockim uśmiechem.
Syriusz posłusznie podał przyjacielowi naczynie z bulgoczącym, żółtawym
płynem. Rogacz wrzucił do niego brązowy, kręcący się kosmyk i zaśmiał
się na samą myśl o udanym kawale. Płyn zabulgotał lekko i na
powierzchnię uniosła się cienka, pomarańczowa piana. James poczekał
jeszcze chwilę, a kiedy stwierdził, że eliksir jest gotowy, przelał go
do szklanki, po czym podał ją Syriuszowi.
Black spojrzał niepewnie na kubek z miksturą. Nie wyglądała apetycznie,
ale dla dobra kawału trzeba było sie poświęcić... Przechylił lekko
naczynie i jednym łykiem wypił zawartość. Skrzywił się, czując, że jego
ciało się zmienia. Powoli, na oczach jego, Jamesa i Petera Blackowi
zaczęły rosnąć piersi, wyszczuplać nogi, skurczył się o jakieś siedem
cali, zamiast przydługich czarnych włosów miał jasnobrązowe loki, a ze
wszystkim znanej Syriuszowej twarzy, zrobiła się okrągła, dziewczęca
twarz...
- Molly?! - krzyknął, na pół zdziwiony, na pół przerażony James.
Black, zamiast zamienić się w Megan, zamienił się w Molly. Szybko pobiegł do łazienki i przejrzał się w lustrze.
-
Jak to Molly?! - wrzasnął przestraszony Syriusz. - Przecież miałem
zamnienić się w Megan! Miałem się dowiedzieć jak to jest być dziewczyną,
którą sie kocha...!
James przyjrzał mu się zdziwiony. Stwierdził, że włos, który zabrał
Łapa, musiał należeć do Shunpike. Nagle na jego usta wypłynął iście
diabelsko - huncwocki uśmiech. Syriusz spojrzał na niego niepewnie.
- Co ci tak wesoło...?! Nasz plan diabli wzięli! - krzyknął i usiadł na łóżku Petera.
- Gdzie jest Remus? - spytał James i usiadł obok przyjaciela.
-
W pokoju wspólnym, on nic nie wie o waszym kawale... - wyjaśnił Peter.
Nagle na jego twarzy równiez pojawił się dziwny uśmiech. - Myślicie,
że... Luniek będzie myślał, że Łapa to Molly i...
Syriusz, słysząc te słowa zerwał się z łóżka jak oparzony.
- Nie! Nie ma mowy! Nie zgadzam się! - krzyknął, z paniką w oczach.
-
Ale ty nie masz tutaj nic do zgadzania się... A tak poza tym, to masz
śliczny głosik, jak się wściekasz - wyszczerzył zęby James, za co dostał
po głowie. - Łapa, proszę! To może być kawał miesiąca... - błagał
Potter.
- Pierwszy i ostatni raz - wysyczał Black i poszedł do łazienki, aby się przebrać.
James z szerokim uśmiechem na twarzy wyszedł z dormitorium i długimi schodami podążył do pokoju wspólnego.
Pokój wspólny nie był tak zapełniony, jak zazwyczaj. Znajdowało się w
nim tylko parę osób, reszta na wypoczynek po męczących zajęciach wybrała
sobie błonia. W pomieszczeniu były tylko Lily, Lucy, dwóch
trzecioklasistów i Remus. James podszedł do Evansówny.
- Gdzie jest Molly? - spytał, przysiadając się obok niej na kanapie.
- W bibliotece, udziela korepetycji jakiemuś pierwszoroczniakowi... Ale dlaczego pytasz? - spytała zdziwiona.
Rogacz popatrzył gdzieś w bok.
- Tak tylko, zdziwiłem się, że nie ma jej z wami - odpowiedział wymijająco.
Lily wyglądała, jakby nie do końca w to uwierzyła, ale o nic więcej już
nie pytała. Przesunęła się trochę w bok, aby nie być tak blisko
Pottera.
James uśmiechnął się do siebie. Jego plan coraz bardziej mu sie podobał.
- Hmm... A wiesz może skąd Megan ma tę bluzkę, którą dzisiaj miała na sobie?
Lily spojrzała na niego jak na wariata. Zaczęła się zastanawiać o co tym razem chodzi temu huncwotowi.
-
Pożyczyła od Molly, ale czemu pytasz? - Spojrzała na niego
podejrzliwie. Zauważyła tylko, jak chłopak uśmiecha się szeroko i już
pędził z powrotem do dormitorium. Rudowłosa zerknęła pytająco na Lucy,
ale ta tylko wzruszyła ramionami. Huncwoci coś kombinowali, tylko
dziewczyny nie miały pojęcia co.
James, kiedy już był na szczycie schodów, przypomniał sobie co jeszcze
miał zrobić. Odwrócił się i zawołał Remusa, pod pretekstem, że Syriusz
wyczarował Peterowi mysie uszy i teraz nie wiedzą jak go odczarować.
Niczego nieświadomy Lupin poszedł za nim do dormitorium, a to co tam
zastał przeszło jego najśmielsze oczekiwania.
W męskim dormitorium była "Molly" i zaśmiewała się z czegoś z Peterm
(który miał normalne uszy). Siedziała na łóżku Jamesa w rozkroku, a
kiedy zauważyła, że do pomieszczenia wszedł Lupin, zawołała radośnie.
- O, Luniek!
James uderzył się otwartą dłonią w czoło i spojrzał piorunująco na podszytą Molly.
Remus zdziwiony wlepił oczy w swoją dziewczynę. Nie zachowywała się tak
jak zawsze... Sposób siedzenia i mówienia był zupełnie inny... Nie
zastanawiając się nad tym dłużej, podszedł do niej i ujął jej dłoń w
swoją.
Zdezorientowany Syriusz szybko spojrzał na Jamesa, ale ten tylko
wyszczerzył zęby, a kiedy zobaczył, że Remus ciepło uśmiecha się do
swojej dziewczyny, o mało nie zakrztusił się ze śmiechu.
- Już skończyłaś dawać korepetycje temu chłopcowi? - spytał Lupin, siadając obok Molly.
Syriusz znów zerknął na Jamesa, ale widząc jego groźną minę odpowiedział grzecznie.
- Tak, szybko mi poszło, co nie? - wyszczerzył zęby.
Remus spojrzał na nią zdziwiony i podrapał się po brodzie.
- Tak... Tak... Idziemy się przejść? - spytał szybko i nie czekając na odpowiedź wyprowadził ją z dormitorium.
Podszyta Molly zdążyła jeszcze rzucić ostatnie spojrzenie w kierunku
Jamesa i znikła za drzwiami. Remus wyprowadził ją z pokoju wspólnego
tak, aby Lily i Lucy jej nie zauważyły. Następnie skręcił w lewo i
schodami zszedł na dół.
- Remus, gdzie ty mnie prowadzisz? - spytała Molly, biegnąc za Gryfonem.
Chłopak nie odezwał się, tylko wraz z dziewczyną wyszedł na błonia.
Cały czas trzymając ją za rękę poprowadził w kierunku jeziora. Usiadł na
kamieniu. Molly zrobiła to samo.
- Powiesz mi wreszcie o co chodzi? - spytała, pocierając bolący nadgarstek.
- O nic, tak tylko chciałem się z tobą gdzieś wyrwać... - odpowiedział.
Przybliżył powoli swoją twarz ku jej, patrząc jej głęboko w oczy.
- Yyy... Ale ja mam dużo zadane! Muszę już lecieć, pa! - krzyknęła i już chciała się podnieść, ale Remus złapał ją za rękę.
- Gdzie ci się tak spieszy...? Pół godziny nie zrobi ci żadnej różnicy... - wymruczał i ponownie przybliżył swoją twarz ku jej.
Syriusz uciekł wzrokiem gdzieś w bok. Wiedział, że nie może powiedzieć
prawdy o ich kawale. Po pierwsze: sam byłby na siebie zły, że zmarnował
taki kawał; po drugie: za dużo pracy włożyli w ten kawał i nawet jeśli
zadziałał w inną stronę, to i tak był dobry i godny wykorzystania; po
trzecie: kawał dla każdego Huncwota był rzeczą świętą i za żadną cenę
nie można było go zepsuć. Więc i tym razem Syriusz miał obowiązek
milczeć i wypełnić swój huncwocki obowiązek. Sam miał przy tym niezły
ubaw, lecz nie mógł ukryć, że bał się, iż Remus zechce go pocałować.
Wolał nie myśleć co będzie z nim, Jamesem i Peterem, kiedy Lunatyk dowie
się prawdy.
- Masz takie piękne oczy... - wymruczał Lupin i przysunął usta bliżej ust Syriusza.
Zaraz mnie pocałuje, pomyślał zrozpaczony Black.
- Eee... Która godzina? - spytał Syriusz, lekko drżącym głosem.
Remus zrobił zdumiona minę i odezwał się dziwnie obniżonym głosem.
- Nieważne kotku, szczęśliwi czasu nie liczą...
Syriusz zachichotał zerwowo i cały zesztywniał. Wyobraził sobie, jakimi
zaklęciami będzie ciskał w niego Remus, gdy odkryje prawdę... Mimo to
uśmiechnął się słodko, aby się nie zdradzić.
Nagle wszystko potoczyło się stanowczo zbyt szybko. Nie było odwrotu.
Syriusz poczuł usta Remusa na swoich. Następnie jego przyjaciel wpakował
mu język do buzi. Syriusz wyrwał się gwałtownie Remusowi z objęć i
zaczął pluć i wycierać usta rękawem bluzki, na przemian.
Remus wybałuszył oczy i otworzył buzię ze zdziwienia. Zesztywniał i
wpatrywał się w swoją dziewczynę z niedowierzaniem. Wyglądał, jakbyktoś
rzucił na niego Drętwotę.
-
Mol.. Moll... Moll... ly - wyjąkał i zbladł. - Co się dzieje z twoją
twarzą... - wydukał z przerażeniem, patrząc jak buzia Molly zaczyna
przybierać inny kształt, a jej oczy z głębokiego granatu robią się
szare.
Syriusz w tej chwili poczuł, jak spódnica zaczyna go cisnąć i jak
bluzka pnie go w ramionach. Przerażony wiadomością, że zaczyna się
zmieniać pognał do zamku. Remus stał osłupiały, ale po chwili ze stanu
szoku przeszedł w stan furii i popędził za Syriuszem.
Gdy byli już na korytarzu, przed pokojem wspólnym Gryfonów, wściekły
Remus dogonił Syriusza i łapiąc go za ramię wepchnął do pokoju
wspólnego.
-
Ty idioto! - wrzasnął, a Lily, Lucy i Megan siedzące przy kominku
odwróciły głowy w stronę źródła hałasu i zaciekawione zaczęły przyglądać
się incydentowi.
- Co ci strzeliło do łba, żeby... - krzyczał dalej Remus.
-
Zaraz, zaraz... - szepnęła przerażona Meg. - PRZECIEŻ TEN CYMBAŁ MA NA
SOBIE MOJĄ BLUZKĘ I SPÓDNICZKĘ!!! - wrzasnęła tak głośno, że jakiś
drugoroczniak przestraszony uciekł do swojego dormitorium. Teraz w
pokoju wspólnym zostały tylko dziewczyny oraz Syriusz i Remus.
Rozzłoszczona Megan podbiegła do Syriusza i przywaliła mu ręką w twarz. Black skulił się i próbował się usprawiedliwić.
- Auuu...!!! To było przypadkowe! To jakaś pomyłka!
- Ja ci dma pomyłkę! - krzyknęła gniewnie Meg i jeszcze raz uderzył Syriusza. Chłopak zawył z bólu.
- On mnie pocałował! - wrzasnął Balck, wskazując palcem na oszołomionego Remusa.
- Poo-caaa-łł-owww-ałłłe-emm..!
Blondyn zbladł jeszcze bardziej i pędem rzucił się do dormitorium. Nie
zwracając uwagi na Jamesa i Petera podsłuchujących pod drzwiami i
rechoczących na całego, wpadł do łazienki.
Tymczasem do pokoju wspólnego weszła niczego nieświadoma prawdziwa
Molly. Spojrzała zaskoczona na Syriusza w damskich ciuchach i zerknęła
pytajaco na przyjaciółki. Kiedy Lily wszystko jej wyjaśniła, czerwnona
ze złosci i z żądzą mordu w oczach Molly, podeszła do Blacka.
- Dlaczego - wysyczała, groźnie mrużąc oczy - całowałeś się z moim chłopakiem...?!
Syriusz wyglądał, jakby za chwilę miał zemdleć i nie zastanawiając się dłużej popędził jak strzała do dormitorium.
Niestety i tam nie czekało go nic miłego... Remus spojrzał na niego z obrzydzeniem i wkurzony krzyknął:
- Po jaką cholerę zamieniłeś się w Molly!?!
To z pewnością nie był udany kawał... Przynajmniej dla Syriusza...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz