piątek, 22 lutego 2013

Informacja



Przepraszam. To właśnie chciałabym Wam powiedzieć na samym początku. Pewnie spodziewaliście się tego, w końcu w ostatnim czasie nie działo się tutaj najlepiej, a już ogłoszenie pod poprzednią notką dało Wam jasno do zrozumienia, że nieuchronnie nadciąga coś złego. Nadciągnęło. Nie potrafię się przed tym obronić, nie teraz, kiedy w moim życiu dzieje się tak wiele, nie teraz, kiedy wszystko zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Potrzebuję czasu, odpoczynku; chcę choć przez chwilę przestać martwić się o wenę, której ostatnio ciągle nie ma, o czas, który ucieka tak szybko jak woda ze stulonych dłoni, o moje pokręcone pomysły, które mogą Wam nie przypaść do gustu. Już od pewnego czasu zaczęłam się poważnie zastanawiać nad przyszłością tego, co piszę, nad dalszym ciągiem tego bloga i szczerze mówiąc – nie potrafię sobie tego wyobrazić. Ta historia powoli, stopniowo zaczęła się przeistaczać w nudną telenowelę rodem z Brazylii, gdzie główni bohaterzy przeżywają tylko rozczarowania miłosne, a cała akcja opiera się na ich związkach, zdradach i kolejnych kłótniach różnych par. Nie tak wyobrażałam sobie tę historię, kiedy zaczynałam ją pisać… A najgorsze jest to, że nic nie potrafię na to poradzić. Nie wiem, o czym mogłabym pisać dalej, w głowie układają mi się tylko kolejne scenariusze miłosnych rozczarować. Nie lubię romansów. Tam wszystko jest takie słodkie, aż do obrzydzenia. Wszystko jest mdłe, bez smaku, bez jakiejkolwiek realności. Prawdziwe życie takie nie jest. Przenigdy nie chciałabym zrobić z pięknej, prawdziwej miłości Lily Evans i Jamesa Pottera czegoś w rodzaju rzewnej historyjki miłosnej, a to nieuchronnie nadciąga. Ich historia jest zbyt piękna, nie potrafię jej opisać. Wszystko idzie nie tak, jak powinno. Lepiej zniszczyć coś złego w zarodku, niż później męczyć się nad pozbyciem się tego. Zakończenie lub przynajmniej zawieszenie tego bloga zrobi dobrze wszystkim. I Wam, i mi.
Nie lubię pożegnań. Nienawidzę mówić, jak bardzo mi przykro, jak bardzo będę tęsknić, bo to i tak nie wyraża tego, co naprawdę czuję. Pokochałam Was wszystkich, mogę śmiało stwierdzić, że jesteście dla mnie jak blogowa rodzina :) Nie wszystkie bajki dobrze się kończą. Nie mówię, że odchodzę na zawsze. Może kiedyś wrócę. Kiedy sprawy realne się uspokoją, nabiorą kolorów, kiedy wszystko wróci do normalności. Kiedy będzie tak, jak dawniej. W chwili obecnej nie potrafię zebrać myśli, ubrać w słowa tego, co chcę wyrazić. Może powróci do Was jeszcze ta dawna Rika i wszystko będzie dobrze? Nie wiem.
Muszę w końcu to powiedzieć. Okrążam ten temat jak tylko się da, bo tak naprawdę jeszcze nie uwierzyłam we własną decyzję, którą zdaje się podjęłam już miesiąc temu. Zawieszam bloga. Na czas nieokreślony. To oficjalna informacja. Przepraszam.

Nie opuszczam Was na zawsze :) Znikam tylko z tego bloga, broń Boże nie z blogosfery. Już teraz chciałabym Was zaprosić na mojego nowego, świeżego bloga, myślę, że o wiele ciekawszego i lepszego niż L&J. [KLIK]. Pamiętacie, jak kiedyś wspominałam o nowej opowieści, mrocznych czasach Czarnego Pana? Otóż to. Zapraszam do lektury :)